Dość długo nic nie publikowałam. Częściej bywam aktywna na Facebooku, więc od czasu do czasu tam też zaglądajcie. Jeśli nie wrzucam przepisów, to informuję tam o różnych rzeczach. Ogólnie myślałam, że będę mogła zasypywać Was przepisami, jednak los chce inaczej.
Po krótkim usprawiedliwieniu przedstawię wypróbowany przepis z książki pt. Dzika kuchnia Łukasza Łuczaja. Polecam lekturę, ciekawa pozycja.
Chińszczyzna w polnej odsłonie, czyli smażona babka lancetowata/ zwyczajna z imbirem i chilli. Danie dość specyficzne, raczej nie da się go zjeść w dużej ilości. Przez dodatki bardzo rozgrzewa, ale za to jest bardzo aromatyczne. Dobrze smakuje podane z ryżem lub kaszą jaglaną.
Babkę lancetowatą znajdziecie na łące lub we własnych ogrodach, jednak pamiętajcie aby wybierać miejsca wolne od oprysków. Liście powinny być zdrowe, małe i średniej wielkości. Oprócz babki lancetowatej możecie posłużyć się babką zwyczajną. Smak liści ponoć jest najlepszy w maju, ale zbierać można od wiosny do jesieni.